piątek, 4 czerwca 2021

Jest noc...

 Jest noc więc leżę i śpię. W moich snach śni mi się po raz kolejny moja przeszłość. W moich snach nie ma nic pozytywnego bo śni mi się zawsze albo to co było lub czasem co być może ma i nadejść. Sen jest dla mnie żywym koszmarem, nie wytchnieniem tylko czymś, co mnie nachodzi i nęka. Kiedyś nie miałam tego problemu niemal wcale-spałam do 4 do 6 godzin dziennie a teraz muszę spać bo jestem na silnych lekach...

Życie na jawie też mnie nie pieści. Jak i w śnie tak i w życiu moim. Nie może być inaczej niż jest. Nie będzie nigdy dobrze. Po prostu jest jak jest i to akceptuję bo nie mam innego wyjścia. Gdybym mogła wybrać to bym wybrała bardziej sen niż jawę bo sen jaki by nie był-jest tylko snem i nie pewnym echem tego, co mogłoby się stać gdyby tak było jak się wyśniło. Czasem sen niesie ze sobą jednak ukojenie jak i wytchnienie-zwłaszcza jeśli jest się po ciężkim dniu.

Dosyć często śni mi się mój brat jak to wydarzenia z mojej przeszłości. Kocham noc-bardziej niż dzień bo w nocy mnie nie może nikt nachodzić. Noc wydaje mi się bezpieczną przystanią. Tylko szkoda,że jest ciemno a ja mam astygmatyzm więc i moje oczy w ciemności bardzo słabo widzą. Stąd też wolę po prostu zamknąć oczy i mieć święty spokój od wszystkich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz