Wczoraj jedna z najstarszych kobiet w Polsce skończyła 114 lat. Przeżyła niejedno i z niejednego ;pieca pewnie chleb jadła.
Ja za to też mogę czuć się jak staruszka-emerytka,która zamiast wyjśc na dwó woli przebywać w domu. Takie babcie to lubią dziergać na drutach czy mówić do kota.
Ja nie znoszę zwierzątek więc lepiej wolę mówić do...Stalina/laptopa,który to czasem tak bardzo mnie wnerwia,że gorszy jest niż Stalin!!!
Wnuki tej kobiety co żyje już 114 lata pytani o sekret długowieczności babci odparli,że "nigdy nie dała sobie w kaszę dmuchać i zawsze jest życzliwą osobą".
Ciekawe ile lat ja dożyję i czy uda mi się też z moim charakterem utrzymać sekret długowieczności??? Ja odkąd się urodziłam też nie dałam sobie w kaszę dmuchać i na szczęście nie słuchałam zaborczej matki,która całe życie chciała mnie chować pod kloszem a zabraniała mi w młodości mieć własnego zdania,zupełnie tak jak matka Emilie z "Ojamajo DoReMi",która to jak córka chciała jej powiedzieć swoje zdanie ta nigdy jej nie dopuszczała do własnego zdania i robiła od razu sceny bo robiło jej się przykro.
Na przykład sukienka,którą kupiła dla tej Emilki nie podobała się Emilce a gdy ta chciała powiedzieć o tym kulturalnie to jej matka już zaczynała robić sceny o to,że sukienka jest "Beee".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz