Do niedawna w Bytomiu żyła sobie taka jedna sierotka co wychowywała się w domu dziecka. Nazywano ją "Bytomską Smerfetką" bo łaziła po ulicach Bytomia jak i śpiewała piosenki z bajek przez co budziła różne reakcje. Moim zdaniem owa "Smerfetka" miała coś pod deklem i nie dość, że łamała normy społeczne to jeszcze wywodziła się z patologii.
Tu macie film o tej "Smerfetce":
Nie rozumiem czemu taką biedaczkę traktowano jako cytuję "Symbol Bytomia". Może to dlatego,że Bytom jest szary i smutny a ludzie tamtejsi maja mentalność smutną jak na Brackiej w Krakowie co pada ciągle tam deszcz. Ona dodawała im trochę koloru do ich smutnej rzeczywistości. Ale moim zdaniem szkoda,że śpiewała piosenki z bajeczek a nie pieśni czy hymny o radości i młodości albo jakieś skoczne biesiady śląskie bo tego tam u nich nie brakuje.
Moim zdaniem to przez biedę zmarła ta Bytomska Smerfetka jak i nie miała ona nawet dobrego lekarza jaki mógłby jej pomóc wyzdrowieć. Rodzinki też nie miała bo wychowywała się w domu dziecka jak Wiśniewski ale Wiśniewski chociaż dziś ma kontakt jako taki ze swoją matką a Smefetuchna była sama jak palec.
Jeśli ona miała pseudonim "Bytomska Smerfetka" to ja jestem zatem "Wojowniczką śmierci i zniszczenia"-Hotaru Tomoe "Sailor Saturn" i dobrze mi z takim pseudo czy też określeniem. U mnie tymczasem jest ok. Idę sobie coś zjeść. Odezwę się później. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz