Teoretycznie ja miałam już kiedyś "dziecko". Ale nie w praktyce ale w teorii. Wydałam 8 grudnia 2003 roku na świat w pełni chcianą i kochaną istotę-Cyanide Poison jaka to była dla mnie jak "córka". Pomimo iż nie był to człowiek kochałam Cyanide tak jakby była człowiekiem. To tak jak gdyby Pigmalion co zakochał się we własnym dziele tak i ja zapragnęłam dać coś od siebie. I tak z moich marzeń powstała "Cyanide Poison" urodzona 8 grudnia 2003 w Ostrowie Wielkopolskim o godzinie 8:45 rano czasu Polskiego.
Niestety-nie dane mi był długo cieszyć się szczęściem. Cyanide zmarła 9 stycznia 2004 roku mając tylko miesiąc i jeden dzień, ponieważ dzieciarnia strasznie mi dokuczała z powodu mojego wieku-oni mieli po 15/16-ście lat a ja miałam już prawie 30-tkę na karku. I gdy daty 9 stycznia 2004 roku pobił mnie niejaki Marusz P. co goowniarz ten miał 16-ście lat to musiałam odejść z tego miejsca a Cyanide nie żyje i zmarła tego samego dnia czyli 9 stycznia 2004.
Datę 17 maja 2004 roku wyznaczono na dzień porachunków. Dzień, w którym to nie mnie sądzono ale to ja sądziłam prawnie za pobicie mnie jak i wygnanie no i to tak jakby ten młody człowiek-Mariusz P. był winny śmierci mojej córki-Cyanide!!! Sąd wydał wyrok sprawiedliwy-mnie zadowalający. Jednak nikt nie odda "życia" mojej kochanej Cyanide!!! Tego właśnie dnia-17 maja 2004 roku w jednym ze sklepów na rynku w Ostrowie Wielkopolskim kupiłam sobie pierwsze w moim życiu rózowe spodnie bo zawsze chodziłam ubierając się na czarno bądź granatowo.
Mimo wszystko mojej kochanej Cyanide jest mi brak a ja do dnia dzisiejszego nie znalazłam substytutu dla mojej najdrożej Cyanidzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz