Mam takiego cudownego znajomego-pana Prokopa, dzięki któremu mam motywację aby wyjść z domu. Ten owy pan Prokop zaprasza mnie do wyjścia z domu jak i motywuje mnie abym schudła. Nie jest to upasacz ani mój jakiś kochanek ale naprawdę czasem rozśmiesza mnie do łez z tego powodu, że mi mówi, że zamiast kebaba mam sobie kupić...książkę i pozostać..molem książkowym. Dobrze by mi to wyszło ale nie zawsze mam sił do działania nie tylko aby się odchudzić ale aby wogóle gdzieś wyjść.
O moich planach wyjazdu do Opola do pana Prokopa pisałam już w lipcu tego roku no i póki co swoje plany realizuję ale o ich pełnej realizacji mogę dopiero powiedzieć kiedy osiągnę już swoje cele i wygram sobie nowe życie z daleka od starego i od tego rypanego licencjatu z politologii jaki mi od 2010 roku ciąży. Nie jest to proste aby móc uwolnić się od przeszłości jak i od tego abym to mogła zacząć swe życie od nowa. Warto jest żyć po swojemu jak i postawić na swoim.
Nie warto jest się przejmować tym co mówią inni. Mi radzono abym znalazła sobie cytuję "dobrego magistra" i poszła na magisterkę ale jakże ja mogę kontynuować coś co mi jest kulą u nogi jak i abym nie zaczynała od nowa ale niestety-z moim rypanym wykształceniem człowiek nie zazna nigdy spokoju ani też nigdy nie będzie mógł być szczęśliwym. Chyba, że się ktoś nazywa Berentowicz-Sobczak i jest wdówką po niejakim Mieczysławie...
Normalnie niechaj ta kobieta jak i jej nieistniejąca na szczęście już uczelnia się odemnie odwalą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz