czwartek, 11 listopada 2021

Piszę rzadziej bo jestem zmęczona

 Ostatnio męczy mnie krótszy dzień jak i niedostateczny brak światła. Może i lubię jesień czy zimę ale szkoda, że dni są takie krótsze jakie są. Pamiętam jak dziś kiedy to w 1996 roku w grudniu zapadłam na depresję do tego stopnia, że w styczniu dokładnie 13-tego 1997 a był to poniedziałek trafiłam do psychiatry w celu wykrycia tego co mi jest. Ten był dla mnie bezlitosny jak i postawił diagnozę, że to nie jest ani "chandra" ani "przygnębienie" tylko poważna "depresja" jak i "schizofrenia paranoidalna" oraz "aleksytymia" a co ciekawe-potwierdził się mój "autyzm" ale dobrze, że jest on "wysoko funkcjonujący".

Nie było mi łatwo i nie jest do dziś mi łatwo ale nauczyłam się od dawna już żyć ze wszystkimi swoimi chorobami. Trzeba zawsze akceptować swój los jak i nie narzekać pomimo tego co się dzieje. Nawet jeśli moje życie nie jest idealne ani usłane różami z Wersalu to naprawdę nie mam powodów aby narzekać. Bo może być jeszcze gorzej. Jak nadchodzi już to owe "gorzej" to wtedy należałoby przeczekać aż nastanie jeszcze "lepsze" bądź "jeszcze gorsze" ale nigdy jeszcze tak nie było, aby było jeszcze gorzej niż najgorzej.

Właśnie oglądam po raz kolejny mój najukochańszy film-"Znachor" i zastanawiam się czy aby na pewno i nie ja jak ten tytułowy "Znachor" się tułam to tu to tam i poszukuję swojego szczęścia w życiu. Zimowe zmęczenie dogania chyba prawie co drugiego Polaka a i ja mam nadzieję, że te lepsze dla mnie czasy jeszcze nastaną...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz