Chciałam dziś nabąknąć matce o tym,że jak chce żebym się ruszała bardziej z domu to może powinniśmy pojechać razem do Lasu Miłości na Miodary jak za starych i dawnych czasów. Nie byłam tam z około 9 i pół roku i nie wiem jak tam jest obecnie ale obawiam się kleszczy czy innych żynżolin co by mi żężoliły jak cholera!!!
Na dodatek jak już coś człowieka pokąsa to potem ma z tym problemy skórne a można i nawet od kleszczy się nabawić jakiejś boleriozy czy innych schorzeń jak kleszczowe zapalenie mózgu.
Ja raz w życiu miałam tylko kleszcza i było to w sierpniu 2005 roku i sama go sobie wyciągnęłam i nie miałam na szczęście żadnego rumienia od kleszczowego więc dobrze,że nie był on zakażony ale i tak więcej strachu było wtedy na sam widok takiego "gościa" nieproszonego na przegubie mojego kolana.
Gdy macie kleszcza a nie da się go wyciągnąć normalnie nie wyciągajcie go domowymi sposobami,ponieważ wtedy może to Wam zaszkodzić a najlepiej udajcie się do lekarza z takim kleszczem to przy okazji Wam sprawdzi czy nie był zakażony.
Las Miłości na Miodarach wspominam bardzo dobrze mimo wszystko ale z powodu coraz cieplejszego klimatu u nas w Polsce i upałów, uaktywniają się różne owady i owadziska.
Trzeba uważać będąc w lesie.
Pozdrawiam Was i uważajcie w te lato na owady i inne żyjątka,które gryzą :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz